Mniej mięsa i innych białek zwierzęcych, a więcej białek roślinnych, glonów lub owadów. Europejczycy muszą zmienić dietę, a Komisja Europejska będzie stymulować tę transformację.
Jak informuje holenderski portal Pig Business, powyższe wytyczne określono w strategii Farm to Fork (F2F) Komisji Europejskiej, która zostanie przedstawiona pod koniec marca. Strategia zawiera nowe, radykalne propozycje dotyczące europejskiego rolnictwa. Agencja informacyjna Euractiv, która dotarła do dokumentów Komisji, właśnie podała te wieści do informacji publicznej. Działanie Komisji Europejskiej jest częścią Zielonego Ładu i musi uczynić rolnictwo europejskie bardziej zrównoważonym oraz wdrożyć nową zintegrowaną politykę żywnościową.
Propozycje obejmują również m.in. znaczne ograniczenie stosowania środków ochrony roślin i nawozów, zmniejszenie stosowania środków przeciwdrobnoustrojowych, takich jak antybiotyki dla zwierząt gospodarskich oraz drastyczne powiększenie obszaru rolnictwa ekologicznego. Sektor ekologiczny otrzyma na to więcej dotacji.
Kolejna propozycja dotyczy zmniejszenia śladu węglowego w hodowli zwierząt. Promując generację nowych suplementów żywnościowych, Komisja chce ograniczyć zanieczyszczenie wody i emisje metanu. Aby osiągnąć cel dotyczący ograniczenia pestycydów, Komisja rozważa przedłożenie nowego wniosku ustawodawczego w celu poprawy wdrażania zintegrowanego zarządzania szkodnikami (IPM). Komisja uważa również, że zrównoważone praktyki, takie jak rolnictwo precyzyjne, agroekologia i leśnictwo, powinny być szerzej stosowane i wspierane finansowo.
Wreszcie, Komisja będzie dążyła do większego spożycia warzyw. Celem takich działań jest zmniejszenie ryzyka chorób zagrażających życiu, takich jak nowotwory. Komisja chce wesprzeć tzw. „przemianę białkową”, stymulując produkcję zrównoważonych źródeł białka, takich jak glony lub owady.
Robak na talerzu - samo zdrowie???!!!
Mięsa jest i będzie coraz mniej, dlatego wkrótce nasze menu będą uzupełniać owady. W Warszawie powstała restauracja Co To To Je, w której można zasmakować robaczanych przysmaków.
Choć dla wielu Polaków szarańcza w tempurze z dodatkiem czerwonego curry, drewnojady w szynce parmeńskiej, szaszłyki z larw jedwabnika, drewnojadów i szarańczy nie brzmią apetycznie, to wkrótce możemy być zmuszeni się do nich przekonać. Naukowcy ostrzegają, że mięsa jest i będzie coraz mniej, dlatego za kilkadziesiąt lat nasze menu ulegnie sporym zmianom. W diecie Europejczyków znajdą się składniki od dawien dawna goszczące w kuchni azjatyckiej, afrykańskiej i Ameryki Południowej.
Na warszawskim Grochowie Jakub Urbański, właściciel Fabryki Owadów i ponad 360 metrów sześciennych pojemników z insektami hoduje specjalne owady przeznaczone do celów spożywczych. Choć pierwotnie trafiały one głównie do terrarystów, dziś jednym z jego klientów jest restauracja Co To To Je, która powstała miesiąc temu na warszawskim Ursynowie.
Już jakiś czas temu Urbański organizował spotkania, podczas których można było zasmakować grillowanych insektów, ale właściciel orientalnej restauracji poszedł o krok dalej i stworzył całe menu, które zawiera te niecodzienne składniki.
W karcie dań Co To To Je można znaleźć szarańczę, larwy mącznika, drewnojady, świerszcze i larwy jedwabnika. Do kuchni trafiają z Fabryki Owadów jeszcze żywe. Są w pełni zdrowe, przebadane i jadalne, w przeciwieństwie do tych owadów złapanych przypadkowo. - Tych jeść nikt nie powinien, mogą bowiem mieć pasożyty i bakterie - podkreśla Ewa Sikorska, menedżerka restauracji Co To To Je.
Chcemy by tego rodzaju pożywienie przestało być kojarzone negatywnie. Polacy muszą dojrzeć do jedzenia owadów, tak jak jeszcze niedawno do jedzenia sushi, czy owoców morza - ośmiornic, krewetek. To może potrwać nawet kilka lat, ale otwarcie naszej restauracji było dobrym znakiem, bo odwiedziło nas gro ludzi w wieku dojrzałym. Ku naszemu zaskoczeniu dali się przekonać i z ciekawością próbowali wszystkich potraw - powiedziała Sikorska.
Restauracji, które serwują klientom owady jest na świecie coraz więcej. Już praktycznie w każdej europejskiej stolicy można znaleźć miejsce, w którym zamiast homara w akwarium znajdują się np. świeże modliszki. Dlaczego jedzenie insektów staje się coraz bardziej popularne? Z jednej strony to moda, a z drugiej robaki są nie tylko ciekawostką na talerzu, a cennym źródłem wielu wartościowych składników odżywczych.
Będziemy zmuszeni dołączyć do naszego menu insekty, które wbrew pozorom są bardzo wartościowe odżywczo, a przy tym nie zawierają tłuszczów. Są za to źródłem białka, wapnia, cynku i witaminy B. Jedwabnik na przykład ma miedź, termity żelazo. Można powiedzieć, że owady są zdrowsze od ryb - powiedziała menedżer warszawskiej restauracji Co To To Je.
Dlaczego jeszcze owady mogą być zdrową alternatywą mięsa? Hodowane są bez dodatku chemii nie są szprycowane ani wodą, ani solą fizjologiczną, a przede wszystkim są zawsze świeże. Zaprawieni w kosztowaniu najdziwniejszych potraw świata smakosze zachęcają do próbowania nietypowych specjałów także ze względu na ich smak. Niektóre owady smakują bowiem jak chipsy, termity przypominają ponoć smakiem orzechy laskowe, a jeszcze innym insektom bliżej do krewetek.
Czy potrawy z owadów są jednak sycące i w cenach dostępnych dla wszystkich, czy to drogi rarytas dla wybrańców? Sikorska zapewnia, że potrawy z owadów, choć produkty nie należą do najtańszych, są przystępne cenowo. Koszt dań to od 16 do 65 złotych. Całym zestawem, który składa się z przystawki, zupy, dania głównego i deseru naje się nawet rosły mężczyzna.
Dla amatorów oryginalnych dań z owadów i dla wszystkich chętnych przeżyć kulinarną przygodę, restauracja Co To To Je przygotowywać będzie co jakiś czas niespodzianki. Organizowane będą okazjonalne eventy, kiedy jednorazowo do menu trafią np. skorpiony, ptaszniki, czy ślimak afrykański. Będzie mnóstwo ciekawostek, z różnych zakątków świata. W Co To To Je na warszawskim Ursynowie ma być przede wszystkim orientalnie i zdrowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz